12 grudnia 2012




Staram się zebrać myśli, ale chaos i mętlik tworzą mi w głowie pierdolnik większy niż w damskiej torebce. Obrazy tracą ostrość, dźwięki tracą urok, nic nie pachnie i nie smakuje już tak samo. Wszystko traci proporcje. Im wcześniej kładę się do łóżka, tym później usypiam. Mogę tak leżeć godzinami przewracając się z boku na bok i polemizując z sufitem o rzeczach skrajnie różnych, a gdy w końcu uda mi się usnąć, to po niedługim czasie wyrywa mnie z tego stanu koszmarny sen wkładając w usta przeraźliwy krzyk i pobudzając strumień łez wylewający się z oczu. Błądzę dłonią po pościeli i usiłuję znaleźć Cię obok, chociaż doskonale wiem, że Cię tu nie ma. Aż wstyd mi się przyznać, że chciałabym, byś był. Może wtedy sny byłyby tak samo piękne, jak marzenia. Moja dłoń nigdy nie była tak zimna jak teraz, bez Ciebie.

Nie umiem sobie odpowiedzieć, czy bardziej boję się dnia, czy nocy. Najlepiej byłoby stworzyć porę na pograniczu, idealny substytut. Stworzyłabym z tej pory arche i obdarzała patetycznym uwielbieniem. Tak, jak jest teraz, jest źle. Godziny od świtu do zmierzchu przeciągają się niemiłosiernie, minuty ciągną się jak sierp z dupy, a głowa ciąży na karku jak zbędny i niechciany bagaż. Patrzę od czasu do czasu na wyświetlacz telefonu, że niby chcę sprawdzić godzinę, i wmawiam sobie, że wcale nie czekam na jakąkolwiek wiadomość. Udaję silną i z nieprawdopodobną pewnością siebie każdy dzień zaczynam od stwierdzenia, że jeśli Ty nie odezwiesz się pierwszy, to ja nie odezwę się wcale. Taka jest prawda. Gdybyś chciał, znasz numer, wiesz, że możesz. Brak mi konsekwencji w działaniach.

Jestem albo zbyt dumna, albo zbyt głupia, aby prosić. Wstyd mi płakać, cierpieć i błagać. Jestem twardsza, niż komukolwiek może się wydawać, jestem nawet twardsza od tej dziewczyny, którą sobie wymyśliłam i do której dążę. Nie, nie kocham Cię już, nie czekam i radzę sobie sama doskonale. Łatwo przychodzi mi o tym mówić i równie łatwo jest mi w to uwierzyć. Bransoletka na swoim miejscu. Co z tego, skoro mój nadgarstek nigdy wcześniej nie czuł się bardziej samotny?

Nie łudzę się, albo po prostu udało mi się wmówić sobie, że wcale nie widziałam tego przebłysku prawdziwego uczucia w Twoich oczach, gdy byliśmy bliżej, niż pozwalają na to prawa natury. Znam to spojrzenie. Znałam je kiedyś. Tak, to nie było to, na pewno mi się przewidziało. Tak samo, gdy widziałam cień cierpienia na Twojej twarzy, gdy skierowałam w Ciebie słowa, które Ty wcześniej skierowałeś we mnie. Dopiero dziś o tym myślę. Wcześniej były tylko wargi, szyje, obojczyki, klatki piersiowe, brzuchy, uda i cała masa tych cudownych niedopowiedzeń. Za szybko, zbyt krótko. Czuję, że ostatnie dwa lata przeciekły mi między palcami. Chciałeś coś powiedzieć, byłam tego pewna, tak mi się zdawało. Mnie się zawsze zdaje, niestety zawsze zdaje mi się zbyt wiele i zbyt nieprawdziwie.

Moje oczy nie umieją być już inne, niż zimne, pokryte stalą i obojętnością.

Proszę, zadzwoń wieczorem, szepnij, że czekasz pod moimi drzwiami, a gdy wyjdę porwij mnie w ramiona, powiedz, że zły sen już się skończył, że jestem jedyna i że już za parę chwil zapomnę jak to było usypiać bez Ciebie.

[A tak na prawdę marzenia są dla idiotów. Ja, Ty i ta ogromna przepaść. Nie kochasz mnie już. Nie boli mnie to. Nie kocham Cię już. Przecież Ciebie to nie obchodzi. Ja, on, oni, przecież to nieistotne, prawda? Wszystko jest nieistotne. Chciałabym, aby to jedno życzenie urodzinowe się spełniło. Moje życzenia nigdy się nie spełniają. Jestem idiotką.]

Wszystkie historie ze mną w roli głównej są bardziej tragi, niż komediami. Daj mi ten happy end, kurwa, daj mi go, po prostu mi go podaruj, a potem kochaj się ze mną do końca wszechświata. Przy Tobie nawet łzy bólu i strachu smakują lepiej niż wanilia. On tego nie zrozumie, tylko Ty, tylko z Tobą może być szybko, blisko, ślisko i ograzmicznie, a potem spazmatycznie i w samotności. Jestem masochistką.

Nie, na prawdę, nie kłamałam. Ja i Ty to zamknięty rozdział. Z tego już nic nie będzie, ta historia nie skończy się happy endem.

Bycie z nim było jak matematyka. Bycie z Tobą to zdecydowanie poetyka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz