Staram się zebrać myśli, ale chaos i mętlik tworzą mi w głowie pierdolnik
większy niż w damskiej torebce. Obrazy tracą ostrość, dźwięki tracą urok, nic
nie pachnie i nie smakuje już tak samo. Wszystko traci proporcje. Im wcześniej
kładę się do łóżka, tym później usypiam. Mogę tak leżeć godzinami przewracając
się z boku na bok i polemizując z sufitem o rzeczach skrajnie różnych, a gdy w
końcu uda mi się usnąć, to po niedługim czasie wyrywa mnie z tego stanu
koszmarny sen wkładając w usta przeraźliwy krzyk i pobudzając strumień łez wylewający
się z oczu. Błądzę dłonią po pościeli i usiłuję znaleźć Cię obok, chociaż
doskonale wiem, że Cię tu nie ma. Aż wstyd mi się przyznać, że chciałabym, byś
był. Może wtedy sny byłyby tak samo piękne, jak marzenia. Moja dłoń nigdy nie
była tak zimna jak teraz, bez Ciebie.
Nie umiem sobie odpowiedzieć, czy bardziej boję się dnia, czy nocy.
Najlepiej byłoby stworzyć porę na pograniczu, idealny substytut. Stworzyłabym z
tej pory arche i obdarzała patetycznym uwielbieniem. Tak, jak jest teraz, jest
źle. Godziny od świtu do zmierzchu przeciągają się niemiłosiernie, minuty
ciągną się jak sierp z dupy, a głowa ciąży na karku jak zbędny i niechciany
bagaż. Patrzę od czasu do czasu na wyświetlacz telefonu, że niby chcę sprawdzić
godzinę, i wmawiam sobie, że wcale nie czekam na jakąkolwiek wiadomość. Udaję
silną i z nieprawdopodobną pewnością siebie każdy dzień zaczynam od
stwierdzenia, że jeśli Ty nie odezwiesz się pierwszy, to ja nie odezwę się
wcale. Taka jest prawda. Gdybyś chciał, znasz numer, wiesz, że możesz. Brak mi
konsekwencji w działaniach.
Jestem albo zbyt dumna, albo zbyt głupia, aby prosić. Wstyd mi płakać,
cierpieć i błagać. Jestem twardsza, niż komukolwiek może się wydawać, jestem
nawet twardsza od tej dziewczyny, którą sobie wymyśliłam i do której dążę. Nie,
nie kocham Cię już, nie czekam i radzę sobie sama doskonale. Łatwo przychodzi
mi o tym mówić i równie łatwo jest mi w to uwierzyć. Bransoletka na swoim
miejscu. Co z tego, skoro mój nadgarstek nigdy wcześniej nie czuł się bardziej
samotny?
Nie łudzę się, albo po prostu udało mi się wmówić sobie, że wcale nie
widziałam tego przebłysku prawdziwego uczucia w Twoich oczach, gdy byliśmy
bliżej, niż pozwalają na to prawa natury. Znam to spojrzenie. Znałam je kiedyś.
Tak, to nie było to, na pewno mi się przewidziało. Tak samo, gdy widziałam cień
cierpienia na Twojej twarzy, gdy skierowałam w Ciebie słowa, które Ty wcześniej
skierowałeś we mnie. Dopiero dziś o tym myślę. Wcześniej były tylko wargi,
szyje, obojczyki, klatki piersiowe, brzuchy, uda i cała masa tych cudownych
niedopowiedzeń. Za szybko, zbyt krótko. Czuję, że ostatnie dwa lata przeciekły
mi między palcami. Chciałeś coś powiedzieć, byłam tego pewna, tak mi się
zdawało. Mnie się zawsze zdaje, niestety zawsze zdaje mi się zbyt wiele i zbyt
nieprawdziwie.
Moje oczy nie umieją być już inne, niż zimne, pokryte stalą i obojętnością.
Proszę, zadzwoń wieczorem, szepnij, że czekasz pod moimi drzwiami, a gdy
wyjdę porwij mnie w ramiona, powiedz, że zły sen już się skończył, że jestem
jedyna i że już za parę chwil zapomnę jak to było usypiać bez Ciebie.
[A tak na prawdę marzenia są dla idiotów. Ja, Ty i ta ogromna przepaść. Nie
kochasz mnie już. Nie boli mnie to. Nie kocham Cię już. Przecież Ciebie to nie
obchodzi. Ja, on, oni, przecież to nieistotne, prawda? Wszystko jest
nieistotne. Chciałabym, aby to jedno życzenie urodzinowe się spełniło. Moje
życzenia nigdy się nie spełniają. Jestem idiotką.]
Wszystkie historie ze mną w roli głównej są bardziej tragi, niż komediami.
Daj mi ten happy end, kurwa, daj mi go, po prostu mi go podaruj, a potem kochaj
się ze mną do końca wszechświata. Przy Tobie nawet łzy bólu i strachu smakują
lepiej niż wanilia. On tego nie zrozumie, tylko Ty, tylko z Tobą może być
szybko, blisko, ślisko i ograzmicznie, a potem spazmatycznie i w samotności.
Jestem masochistką.
Nie, na prawdę, nie kłamałam. Ja i Ty to zamknięty rozdział. Z tego już nic
nie będzie, ta historia nie skończy się happy endem.
Bycie z nim było jak matematyka. Bycie z Tobą to zdecydowanie poetyka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz