30 kwietnia 2012


Już zaraz przyjdzie maj, jedyny spośród dwunastu miesięcy, w którym udaje mi się wmówić samej sobie, że jestem szczęśliwa, życie jest piękne a przeszłość nie ma znaczenia. Nie pamiętam, kiedy ostatnio tak bardzo dusiłam się swoim towarzystwem i tak bardzo nie rozumiałam tej drugiej osoby, która we mnie bytuje. Nie będę sobie obiecywać poprawy, bo nigdy mi ona nie wychodzi, więc po prostu przeczekam te burze i dam sobie na wstrzymanie. 

Zastanawiam się co jest ze mną nie tak, że wciąż jest we mnie coś, co tworzy ze mnie niewystarczający materiał na kogoś, kim bym chciała być dla drugiej osoby. Zawsze ten cholerny syndrom namiastki się gdzieś pojawia i w rezultacie wariuję, robię rzeczy, których robić nie powinnam, mam kace moralne i słyszę złe szepty w swojej głowie. Gdybym mogła się dowiedzieć, zapytać każdej z tych osób, która nie była w stanie na sekundę urzeczywistnić moich pragnień, to byłoby prościej, ale nie wiem, czy chcę znać odpowiedź. Ile wody musi się przelać, abym mogła wrócić do upragnionego punktu wyjścia? Taki piękny dziś dzień, a takie szare mam myśli.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz